Fuerteventura - Calderon Hondo

Calderon Hondo

1. Informacje ogólne o masywie wulkanicznym Montana Colorada-Bayuyo

Calderon Hondo wchodzi w skład kompleksu Los Roques, natomiast kompleks ten jest częścią pasma wulkanicznego Montana Colorada-Bayuyo.

System Los Roques tworzą dwa stożki wulkaniczne: Montana Colorado (Czerwona Góra) (248) oraz Calderon Hondo (278). Oba te wulkany miały charakter wybuchowy, ale tylko jeden z nich (Calderon Hondo) posiada obecnie jednolicie okrągły, głęboki krater.

system Los Roques

Pozostała część pasma wulkanicznego Montana Colorada-Bayuyo oddzielona jest od Los Roques płaskowyżem o szerokości około 300 metrów (Malpais), a tworzą go: Caldera Rebanada (233), stożek wulkaniczny Caldera Encartada (253), stożek Las Calderas (248), Degollada Encantada (137), stożki Bayuyo (271) i Montana San Rafael.

Erupcje tego bazaltowego pasma rozpoczęły się około 50 tysięcy lat temu i trwały blisko 40 tysięcy lat. W ich wyniku nastąpiło powiększenie powierzchni wyspy w kierunku północnym o 110 km².

2. Opis szlaku na Calderon Hondo

Szlak SL-FV 2 Lajares - Calderón Hondo

Calderon Hondo to stożek wulkaniczny z głębokim kraterem, do którego można się dostać lokalnym szlakiem nr SL-FV 2 z miejscowości Lajares. Jego początek zaczyna się tuż obok boiska piłki nożnej otoczonego kamiennym, białym murem, na skrzyżowaniu dróg FV-109 (calle Los Castles) i calle la Cancela. Tutaj pokrywa się on z głównym szlakiem przecinającym całą wyspę – szlakiem GR 131 (jego etapem drugim, który prowadzi z Corralejo do La Oliva). Stąd drogą calle la Cancela kierujemy się około kilometra na północ i dochodzimy do rozwidlenia szlaków – w lewo prowadzi SL-FV 2, w prawo GR 131.

szlak SL-FV 2

Początkowe 500 metrów szlaku SL-FV 2 biegnie przez pole lawowe w kierunku pierwszego wulkanu w kompleksie Los Roques – Montana Colorado. Ta dość szeroka, kamienna ścieżka stopniowo zaczyna się zwężać, skręca w prawo i obchodzi Czerwoną Górę od południa. W jej zboczu można zobaczyć kilka dawnych wyrobisk lapilli (drobnego materiału wulkanicznego – rodzaju żwiru - wyrzuconego podczas erupcji). Po kilometrowym spacerze można dostrzec, jak Czerwona Góra łączy się z celem naszej podróży - Calderon Hondo. Jeszcze tylko 550 metrów i dochodzimy do rozwidlenia: w lewo droga prowadzi na szczyt krateru, w prawo biegnie dalsza część szlaku SL-FV 2. Żeby osiągnąć szczyt należy przejść około 400 metrów, z czego ostatnie 100 to wspinaczka pod górę do specjalnie przygotowanego punktu widokowego. Z jednej strony możemy zajrzeć do wnętrza krateru, z drugiej podziwiać panoramę na północną część wyspy, dalszą część masywu Montana Colorada-Bayuyo oraz pozostałości dawnych domostw i kamiennych zagród, m.in. Corral de los Asnos (zagrodę dla osłów).

Od momentu rozwidlenia szlak SL-FV 2 biegnie jeszcze około 450 metrów w kierunku pólnocno-wschodnim, do podnóża Caldera Rebanada i łączy się ponownie z głównym szlakiem GR 131. Z tego miejsca mamy trzy opcje kontynuowania wędrówki:

  1. możemy zawrócić z powrotem
  2. możemy drogę powrotną kontynuować głównym szlakiem GR 131
  3. możemy pójść dalej głównym szlakiem GR 131 w kierunku następnych szczytów pasma wulkanicznego Montana Colorada-Bayuyo lub do Corralejo

Całkowita długość szlaku w jedną stronę wynosi 3,5 kilometra plus 900 metrów (w obie strony) wspinaczki na szczyt krateru. Szlak ten jest bardzo dobrze oznakowany i nie należy do wymagających.

Moja wędrówka nieco innym szlakiem

Przygotowując się do wyjazdu postanowiłam wspiąć się na jeden z tak licznych na wyspie kraterów wulkanicznych i zajrzeć do jego wnętrza. Początkowo wymyśliłam sobie wspinaczkę na Montana Roja (312), która znajduje się po lewej stronie przy wjeździe do parku naturalnego Dunas de Corralejo (drogą FV 1). Ale okazało się, że w jej okolicach nie biegnie żaden oznakowany szlak, co znacząco utrudniałoby ten wyczyn.

Zaczęłam więc szukać innych dostępnych szlaków i okazało się, że właśnie SL-FV 2 biegnie wokół pasma wulkanicznego, gdzie można wyróżnić kilka fajnych, okrągłych stożków z głębokimi kraterami. Z mapy szlaku wynikało tylko tyle, że okrąża on ten masyw, ale nie prowadzi na żaden szczyt. A na tym mi najbardziej zależało. Oglądając mapy google, po maksymalnym powiększeniu widoku satelitarnego stwierdziłam, że istnieje kilka wydeptanych ścieżek na szczyt, właśnie w kompleksie Los Roques, a za najlepszą uznałam tą przechodzącą przez Montana Colorado.

Swoją wędrówkę rozpoczęłam w miejscu rozdzielania się szlaków, gdzie droga asfaltowa łączy się z drogą gruntową. Okazało się, że właśnie w tym miejscu znajduje się niewielki parking na 6-7 samochodów oraz tablica informacyjna. Mapa na owej tablicy również nie wskazywała, aby szlak SL-FV 2 pozwalał wejść na szczyt Calderon Hondo, dlatego postanowiłam zrealizować mój pierwotny plan.

szlak SL-FV 2

Szlak rozpoczął się bardzo przyjemną, szeroką, utwardzoną drogą gruntową, która po obu stronach została wyznaczona przez szereg większych, wulkanicznych kamieni. Po środku znajdował się „trakt” wykonany z równo ułożonych kamieni. Przypuszczam, że jest to dawny szlak, który z jakiegoś istotnego powodu został poszerzony. Cały teren wkoło tej drogi jest mieszaniną większych i mniejszych kamieni wulkanicznych wyrzuconych w czasie erupcji, zaschniętych, niewielkich krzewinek, które reprezentują tutejszą florę oraz niewysokich kamiennych murów wydzielających własność lokalnych mieszkańców. Na tym prawie równym płaskowyżu samotnie wznosi się Montana Colorada – Czerwona Góra. Jej nazwa odzwierciedla wiernie jej kolor – ceglaną czerwień, która tylko w niewielu miejscach jest przełamana czernią. A wszystko to za sprawą dawnych wyrobisk lapilli, które zdobią południowe zbocze góry niczym dziury ser szwajcarski.

Po dojściu do rozwidlenia, na którym szlak SL-FV 2 zakręca w prawo, wybrałam drogę w lewo, która lekko zaczęła się wznosić. Początkowo okrążała ona wzniesienie z prawej strony, żeby nagle skręcić w lewo i piąć się niemal pod kątem 45° pod górę. Z tej perspektywy można było zobaczyć, że Montana Colorado jest połączona z Calderon Hondo za pomocą takiego „siodła”.

pole lawowe

Wspinanie się nie należało do łatwych zadań z kilku powodów. Po pierwsze panował niesamowity upał – słońce prażyło przeokropnie, a na jakikolwiek cień czy choćby delikatny przewiew nie było co liczyć. Po drugie zbocze tej góry pokryte było warstwą rozdrobnionych kamieni (pewnie pod wpływem erozji), które bez przerwy usuwały się spod butów i wprowadzały nogi w poślizg – trzeba było bardzo uważać. Po trzecie moja kondycja w tych warunkach okazała się bardzo słaba – właściwie co kilka metrów musiałam przystanąć, napić się wody i uspokoić kołatanie serca, które z impetem chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Dlatego postanowiłam, że zdobędę tylko ten szczyt, zajrzę do krateru i zakończę wędrówkę. Jakież było moje rozczarowanie, gdy w końcu dotarłam, a szczyt okazał się jedynie półokrągłym wzniesieniem. Okazało się, że jest to pozostałość po kraterze, którego pozostała część musiała widocznie rozpaść się w wyniku erupcji lub innych sił niszczących. Jedynym pocieszeniem były niesamowite widoki – w kierunku południowym na miasteczko Lajares, Pomnik Przyrody de la Arena, El Cotillo na zachodzie, odległe wzniesienia oraz wydmy Corralejo na wschodzie. W kierunku północnym natomiast widniał dumny Calderon Hondo, odległy ocean oraz południowe wybrzeże Lanzarote.

szczyt Montana Colorada

Nic mi nie pozostało tylko podwinąć rękawy i kontynuować wędrówkę na Calderon Hondo. Po odpoczynku podążyłam wzdłuż grzbietu Czerwonej Góry, zeszłam na łącznik pomiędzy szczytami („siodło”) i stanęłam pod bardzo stromą ścianą wulkanu. Jeszcze tylko łyk wody, wewnętrzna mobilizacja i w drogę. Wszystkie problemy wspinaczkowe z poprzedniego wejścia w tym przypadku zdwoiły się, a nawet potroiły. Najgorsze były dwie rzeczy: strome nachylenie i żwir umykający spod nóg, którego warstwa była znacznie grubsza, a granulacja samego ziarna większa. Trzeba było wchodzić bardzo wolno i bokiem, żeby szczęśliwie i w całości dotrzeć na górę. Szczególnie uważać musiałam tuż pod szczytem, gdzie wydeptana ścieżka zanikała, a zaczęły pojawiać się większe, ostre jak brzytwa skały wyrzeźbione na skutek erozji wietrznej. Sam szczyt „chroniony” był przez rodzaj „kołnierza”, właśnie z tak poszarpanych głazów ułożonych warstwowo. Udało się jednak znaleźć niewielki przesmyk między tą ostatnią przeszkodą i nagle znalazłam się na szczycie. Radość była równie wielka, co moja zadyszka, a widoki zapierały mi dech w piersiach. A może był to brak tchu spowodowany zadyszką...?

Krater jest olbrzymi, głęboki na około 70 metrów, chociaż różnica między jego najwyższym i najniższym punktem wynosi aż 116 metrów. Jego wewnętrzny obwód jest podobnie chroniony przez ten sam kołnierz z kolejnych warstw minerałów systematycznie wietrzonych. Pod względem kolorystycznym mieszają się tu barwy czerwone, czarne i zielonkawo-żółte – te ostatnie, świadczą pewnie o obecności siarki. W tym momencie zauważyłam, że po drugiej stronie, w szczycie krateru znajduje się taras widokowy – tak ten taras ze szlaku SL-FV 2.

krater Calderon Hondo

Ponad kraterem rozpościera się panorama na całe północne wybrzeże wyspy: pozostałą część masywu Montana Colorada-Bayuyo, odległe pustynie Corralejo, fragment wyspy Lobos, sąsiednie Lanzarote oraz cypel Punta de La Ballena o de Toston, na którym znajduje się latarnia morska Faro de Toston. Nie miałam odwagi przechodzić po obwodzie krateru – wydawało mi się to nieco niebezpieczne. Za to w oddali, tuż nad brzegiem morskim, być może w piaszczystej zatoczce, zauważyłam coś w rodzaju trąby piaskowej, która utrzymywała się w powietrzu do końca mojego pobytu na szczycie.

trąba piaskowa

Po nacieszeniu się widokami, zrobieniu zdjęć przygotowałam się do zejścia na „siodło”. Okazało się ono wręcz ekspresowe. Najlepszą metodą było umiarkowanie szybkie zbieganie na ugiętych kolanach. Należało jednak stale kontrolować prędkość, żeby to zbieganie nie zamieniło się w pewnym momencie w niekontrolowane turlanie. Z łącznika prowadziła w dół dobrze wydeptana ścieżka, która w dalszej części przechodziła przez dno krateru Czerwonej Góry, jednocześnie okrążając jego dumnie wznoszące się pozostałe ściany. Przy okazji okazało się, że ta strona tego „dzikiego” szlaku jest wykorzystywana przez amatorów motorów crossowych oraz quadów, którzy mieli tu przygotowaną specjalną trasę przejazdu z drewnianymi skoczniami. Szczerze mówiąc wyglądały niezbyt stabilnie i mogę sobie tylko wyobrazić, ile wypadków wydarzyło się w tym miejscu. A może to tylko moja wyobraźnia. Cała ta trasa, w obie strony, zajęła mi około 1,5 godziny i dostarczyła nie lada atrakcji.

Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że była to jedna z najlepszych wycieczek, które odbyłam na wyspie w czasie mojego pobytu :)

Fauna, flora i inne ciekawostki

W okolicach masywu Montana Colorada-Bayuyo jakiegokolwiek drzewostanu nie sposób dostrzec. Cały ten teren wygląda niczym jałowa pustynia – sam piach, kamień i pył unoszący się w powietrzu. Jednak nic bardziej mylnego - to pustkowie tętni życiem.

Jeżeli chodzi o florę, to najlepszym okresem na zaobserwowanie tego zjawiska są miesiące wiosenne i wczesno-letnie (zwłaszcza po porze deszczowej), kiedy tutejsze pola lawowe rozkwitają całą gamą kolorów jednorocznych krzewów i krzewinek: bielą, żółcią, czerwienią, fioletem oraz zielenią. Tworzą one wówczas barwne kobierce, które niedbale rozłożone zostały między wulkanicznymi kamieniami i coraz śmielej wspinają się w kierunku szczytów. Z czasem ich urok blaknie, aby pod koniec lata przemienić się w podsuszone gałązki, które z utęsknieniem czekają na możliwość ponownego zakwitnięcia. Gatunki roślin, które można tutaj zaobserwować to: Salsola vemiculta (potocznie zwana barrilla), Suaeda vera, Chenoleoides tomentosa, endemiczna Kleinia neriifolia oraz Mesembryanthemum nodiflorum (potocznie zwana cosco).

krater Czerwonej Góry

Ciekawą rośliną jest Mesembryanthemum nodiflorum, która niegdyś wykorzystywana była przez lokalnych mieszkańców w celach żywnościowych. Kiedy susza przedłużała się, a zboża nie miały warunków do rozwoju, po okresie owocowania kapsułki z nasionami były zbierane i namaczane w niewielkich jeziorkach ze słoną wodą (charcos). Pod wpływem wilgoci kapsułki otwierały się i uwalniały nasiona, które w kolejnym etapie były osuszane na słońcu, prażone i mielone tak samo, jak pozostałe zboża uprawne. Z tak pozyskanej „mąki” przyrządzano słynne kanaryjskie gofio.

Zastosowanie praktyczne miała także inna roślina - Salsola vemiculta. Nazywana potocznie „białą sodą”, z racji swoich właściwości, które uzyskiwała po spopieleniu. Powstawał wówczas silnie zasadowy popiół, który mieszany był z wodą na papkę. Formowano z niej bloki (piedras de barilla) i suszono na słońcu. Tak przygotowywany półprodukt był eksportowany (XVIII-XIX wiek), używany do produkcji mydła, szkła lub w przemyśle włókienniczym.

widok na Lajares

Jeżeli chodzi o zwierzęta na tym terenie, to szczęśliwcy (ja do nich nie należałam) mogą spotkać powszechnego na całej Fuerteventurze pręgowca berberyjskiego (Atlantoxerus getulus), który jak się okazało został tutaj zawleczony z Afryki w 1965 roku i błyskawicznie opanował wyspę. A tam gdzie pręgowce, to i również ich naturalni wrogowie: drapieżne kruki zwyczajne (Corvus corax) oraz myszołowy zwyczajne (Buteo buteo). Z mniejszych ptaków można zobaczyć lub usłyszeć kląskawkę zwyczajną (Saxicola rubicola) lub skowrończyka małego (Calandrella rufescens).

3. Przydatne informacje

Mapa szlaków w okolicach Calderon Hondo

mapa szlaków Calderon Hondo
 

4. Galeria wejścia na szczyt Calderon Hondo